poniedziałek, 26 listopada 2012

Musisz mi pomóc.



Kocham za siebie, kocham za ciebie,
Kocham jeden za dwoje.
Słońce po niebie, księżyc po niebie,
Gwiazdy po niebie, chmury po niebie - 
Wszystko spoczywa na mojej głowie!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoją miłością musisz mi pomóc;
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągać kochane ręce
Musisz!

Sam nie podołam, sam nie dam rady
Unieść tyle miłości.
Księżyc i gwiazdy, chmury i słońce,
Lody wciąż łamać, ciągle i ciągle,
Sił mi brakuje, o pomoc proszę!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie więcej,
Bliżej wyciągnąć kochane ręce
Musisz!

Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc,
Swoja miłością musisz mi pomóc,
Musisz pokochać mnie mocniej,
Żebym się nie mógł w głęboką wodę
Rzucić!

L. H. Cohen
Wiedźma za byłą żonę, dwójka szatanów za synów.
Człowieczyna renesansu, pan doktor nauk ścisłych.



Kartę zmienię na bank, bo jest okropna :D Ramen!


13 komentarzy:

  1. [Pewnie, że wąteczek. A jak mi powiesz, skąd się znają, to nawet zacznę, a co.
    I gdybyś potrzebowała kogoś do pomocy w rozsławianiu bloga, wal śmiało.]

    OdpowiedzUsuń
  2. {O, fajnie brzmi ;D A teraz to, co? Spotykają się jakoś? ;P}

    OdpowiedzUsuń
  3. {Okej, to zaczynam ;D A co do tekstu... Hm, będzie ciężko, ale mogę spróbować zrobić szablon! ;) Pokażę ci, co zrobiłam na WK i tego nie wykorzystali, chociaż chcieli}

    Emma Grant, stara panna pochłonięta przygotowaniem do pracy pani chirurg nigdy nie miała zbyt wiele czasu dla samej siebie. Odkąd pamiętała, zawsze ślęczała nad książkami, pomagała ojcu wychowywać dwójkę młodszego rodzeństwa, uczyła się gotować i szyć, oglądając śmieszne programy telewizyjne. W wieku piętnastu lat została matką, chociaż nie chciała. Musiała dojrzeć i dorosnąć, nie bała się żadnej pracy, nadzieje pokładała w wiedzy i nauce. Wiedziała, że porywa się na księżyc, chcąc zostać chirurgiem, ale dwa lata temu ukończyła studia z bardzo dobrymi wynikami, bez problemu dostając się na staż. Emma Grant naprawdę nie miała czasu, ale kiedy go znajdowała - spacerowała po parku bądź bezczynnie leżała na kanapie. Większość swoich dni miała zaplanowane, ale dzisiaj, dość niespodziewanie w jej grafiku znalazła się luka. Zbyt dużo wolnego czasu. Och, panienka Grant czuła się zagubiona, ale nie pozwoliła nikomu przeszkodzić sobie w odpoczynku. Zrezygnowała z dodatkowego dyżuru, ubrała wygodne ciuchy i ruszyła na przechadzkę, delektując się nieco chłodnym i wilgotnym, jesiennym powietrzem.
    Wsuwając dłonie do kieszeni ciepłego bezrękawnika, pochyliła głowę, próbując uchronić się pod podmuchem wiatru. Skrzywiła się, kiedy jakiś listek wpadł jej do ust, ale szybko zaczęła machać rękami w okół głowy, próbując ujarzmić swoje ciemne włosy. Nie zauważyła nadbiegającego psa, nie zauważyła, dopóki nie wylądowała na swoich czterech literach pod ciężarem psiska, a potem na plecach. Początkowo zaskoczona pozwoliła na to, aby psiak dał jej parę cudownych całusów w policzki, czoło i w ogóle, a następnie zaczęła się śmiać, próbując usiąść i uchronić swoją twarz przed językiem husky'ego.
    - Też cię kocham - mruknęła rozbawiona, głaszcząc psa, kiedy ten dał jej chwilę spokoju, co nie oznaczało, że przestał ją przyjaźnie molestować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiała zwierzęta, ale była święcie przekonana, że nawet dla świnki morskiej nie miałaby wystarczająco dużo czasu. Ciągle się uczyła, doskonaliła, zarywała noce, wypijała hektolitry kawy i marzyła o służącym, który posprząta po niej i po jej dwóch współlokatorach, będących zarazem jej młodszym, aczkolwiek już dorosłym rodzeństwem. Ale dzielnie myła naczynia, prasowała, prała, wycierała kurze. Emma nie lubiła siedzieć bezczynnie, a nawet jeśli to tylko wtedy, kiedy nikt inny jej nie widział. Zawsze tryskała energią, nawet jeśli jej nie miała, ale po co ludzi mieliby o tym wiedzieć? Wyrwanie się z domu pełnego Grantów była dla niej wytchnieniem. Podejrzewała swoje rodzeństwo o różne zaburzenia, między innymi o ADHD, ale cierpliwie znosiła ich studenckie wybryki.
    Nie protestowała zbyt silnie, kiedy psiak dał jej kolejnego buziaka i po prostu siedziała w parkowej alejce, kręcąc przy tym głową. Kiedy husky od niej odbiegł, odważyła rozejrzeć się dookoła. Zauważyła mężczyznę, który podszedł w jej stronę i bardzo po dżentelmeńsku pomógł jej wstać.
    Złapała jego dłoń i podniosła się ku górze, korzystając w głównej mierze z jego pomocy. Uśmiechnęła się, chcąc dziękować i wielbić swojego wybawiciela, ale wtem usłyszała swoje imię, więc postanowiła skupić spojrzenie na jego obliczu, co oznaczało zadarcie głowy ku górze.
    - O... Uratowałam ci życie, a ty nasyłasz na mnie terrorystę? - spytała, unosząc obie brwi i uśmiechnęła się jeszcze promienniej, próbując okiełznać włosy. Z pewnością nie wyglądała teraz reprezentacyjnie.

    [http://miszcz-fotoszopa.blogspot.com/ takie coś udało mi się zmajstrować ;D]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dobra, to co powiesz na to, ze nasze misiaczki umawiaja sie na kawe, bo: raz, jeden z szatanow Cohena ma urodziny i ten nie wie co mu kupic, dlatego radzi sie kolegi (geja na dodatek, bo to podobno kreatywne bestie sa!), dwa, nie widzieli sie kope czasu i jeszcze wiecej, totez wypadaloby sie spotkac ot tak. No i w sumie bylabym wdzieczna za imie matki i szatanow. (I przepraszam za brak polskich znakow, pisze z telefonu).]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakąś postać związaną z twoją można zrobić? masz może jakieś powiązanie w planach? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu nie? Chcesz być byłą żoną? To mogłoby być zabawne ;)

      Usuń
    2. Znaczy... wiedźmą? xD

      Usuń
  7. No innej żony to on nie miał :D Ewentualnie pomyślę nad tym i dodam kogoś związanego z Cohenem do zakładki "wolne postacie".

    OdpowiedzUsuń
  8. byłoby fajnie xD a ja zastanowię się jeszcze nad tą wiedźmą, ale czarno to widzę ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Emma miała wystarczający zwierzyniec, kiedy musiała walczyć z dwojgiem młodszego rodzeństwa. Anthony i Sienna jako bliźnięta zdawali się być nierozłącznym duetem, ale każdy z nich przewyższał drugiego w jakiejś dziedzinie ducha. Sienna była niezwykłą ciamajdą, a Tony knuł prześwietne plany intryg, które potrafiły zniszczyć dzień osobie opanowanej tak, jak ich starsza siostra. Panienka Grant jednak nigdy nie narzekała, bo też czemu? Dzięki rodzeństwu czuła, że żyje, dzięki nim nie była samotna, mogła usiąść przed telewizorem i w przypływie wolnego czasu, energii do życia - pograć na playstation lub w monopoly. Jasne, czasami traktowali ją jak złą macochę, ale musiała dbać o ich reputację, prawda?
    Grant kucnęła po chwili, kiedy w jej oczy rzucił się Max. Nieco spokojniejszy psiak o jaśniejszym ubarwieniu miękkiej sierści. Pogłaskała go i uśmiechnęła się szeroko.
    - Ile ty ich masz? Całe schronisko? - spytała rozbawiona, po chwili śmiejąc się, kiedy Max położył łapę na jej udzie, utrudniając jej nieco utrzymanie równowagi. - Wszystko po staremu. Praca, praca i praca. Ale co gorsza... - urwała, siląc się na niezwykle dramatyczny ton. - Dali mi weekend wolny i nie mam pojęcia, co robić... - wzruszyła bezradnie ramionami, skupiając spojrzenie jasnych oczu na mężczyźnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. {A co to za akcja, którą nałożyłaś na ten nagłówek? ;D}

      Usuń
  10. Kiedy po tygodniowym urzędowaniu pod ciepłym kocem w nie mniej ciepłym łóżku człowiek wreszcie decyduje się wyjść na świat, musi liczyć się z tym, iż ten zwali mu się na głowę, bynajmniej nie z powodu monumentalnej tęsknoty. Lester wie o tym aż za dobrze, ponieważ takowe tygodnie zdarzają mu się nagminnie. Za każdym razem wreszcie bierze się w garść i za każdym razem żałuje. Włącza telefon i już go nie ma, zaległości w pracy pochłaniają go całkowicie. Do tego stopnia, że nie ma miejsca na myśli o czymkolwiek innym. Nic więc dziwnego, że o kawie z Cohenem przypomina sobie dopiero w chwili, gdy spotkanie docelowo powinno się zacząć, w dodatku siedząc za biurkiem w wydawnictwie. Kiedy wreszcie wpada do kawiarni, jest już dwadzieścia minut po umówionej godzinie.
    - To co było w zeszłym roku? - Siada naprzeciwko mężczyzny, jednocześnie ruchem dłoni prosząc do stolika kelnerkę i obdarzając przyjaciela swoim typowym, beztrosko-przepraszającym uśmiechem, który jest jednak jedynie dobrze wypracowaną pozą.

    OdpowiedzUsuń